Od rana byłam w złym humorze. Nie koniecznie przez całe te kłopoty z blondynką. To raczej sprawka Itachi'ego. Czemu ten burak nie zadzwonił?! Ja rozumiem męskie ego, duma, ale bez przesady. Jeśli tak dalej pójdzie to nas związek się rozpadnie, a to głównie przez .... No, dobra. ja też unosze się dumą, ale bez przesady. To w końcu on jest facetam. Kurde! Całe to życie jest beznadziejnie skomplikowane.
-Sakura!
Spojrzałam oszołomiona na nauczyciela. Po chwili wróciłam do rzeczywistości, od której dziś często się odcinam. Teraz mam chyba... matematykę? Nie! O czym ja myślę? Przecież jest historia.
-Co się z tobą dzieje dziewczyno?-zapytał pan Dan.-Jesteś kompletnie nieobecna.
-Przepraszam.
-Nie przepraszam tylko skup się.
-Dobrze.
Itachi! Ty ... bałwanie, buraku, cymbale! Jak ja mogłam się w tobie zakochać. Nawet hormony nie są odpowiednim uzasadnieniem. Zwariuje jak dziś nie zadzwonisz. Nawet na odległość potrafisz namieszać w moim życiu. Wszystko się wali.
Spojrzałam na Naruto. Ten to ma szczęście. Ładna dziewczyna, łatwe zycie i nie wyparzona gęba! Haha. Gdyby był choć trochę mniej krzykliwy może uczyniłabym mu ten zaszczyt bycia moim chłopakiem.
Po za tym na świecie mało jest fajnych i porządnych chłopków...
Nie, nie, nie! O czym ty myslisz? Zaraz zwariuje!
Poczułam jak mój telefon w kieszeni wibruje. Spojrzałam na nauczyciela. Mówil cos o drugiej wojnie światowej i bazgrał na tablicy jakieś daty. Korzystając z okazji wyciągnęłam telefon i odczytałam wiadomość.
Nadawca: Itachi
Treść: Przepraszam?
Adresat: Itachi
Treść: Zwykłe przepraszam nie wystarczy. Po za tym zdajesz
sobie sprawę, że mam w tej chwili lekcję?
Nadawca: Itachi
Treść: Oczywiście, ale gdyby była ona dla ciebie ważna
to bys mi nie odpisała. Co mam zrobic by zasłużyć
na przebaczenie?
Adresat: Itachi
Treść: Pozbądź się Ino. Utop, zastrzel, porwij i sprzedaj.
Twój wybór tylko niech ona zniknie na zawsze.
Nadawca: Itachi
Treść: Przerażające, ale to Twój problem. Sama musisz
się jej ,,pozbyć''.
Adresat: Itachi
Treść: W takim razie nie masz co liczyc na przebaczenie.
Zadzwoń wieczorem, może nie będę się już fochać.
Nadawca: Itachi
Treść: Oczywiście, kochanie.:*
-Haruno! Do pani dyrektor!
Spojrzałam na nauczyciela. Stał nade mną, a ja nawet nie zauważyłam kiedy się tam pojawił. Czyżby wiedział o telefonie? Głupie pytanie.
-Co?
-Już.-rzekł stanowczo.-Ino. Odprowadzisz koleżankę.-dodał.
Koleżankę? Chyba w snach.
-Dobrze proszę pana.-powiedziała przesłodko blondynka.
Wstałam powoli i razem z ''koleżanką'' wyszłyśmy na korytarz. Nawet na myśl mi nie przyszlo by sie odezwać. Ona, jednak postanowiła to zrobić.
-Jesteś bardziej nie przewidywalna niż myślałam.-zaczęła.-Nie spodziewałam się tego po tobie. Ciągle pakujesz się w jakieś kłopoty.
-Zamknij się. Może i ja pokuję się w kłopoty, ale ty stwarzasz je innym.-powiedziałam stanowczo.
-Co proszę?
Jak ona mnie wkurza. Czemu nie ma sposobu, żeby się jej pozbyć. Zaraz! Dyktafon!. Wsadziłam rękę do kieszeni dżinsów i włączyłam go. Jak dobrze, że dziś go wzięłąm. Może z tej rozmowy wyniknie coś ciekawego, pomyslałam.
-To co słyszysz. Przysparzasz innym samych kłopotów.-zaczęłam grać.
-A może konkretniej? Nie wiem o co ci chodzi idiotko.-odpowiedziała szybko i zaczęła iśc w stronę gabinetu.
-No, wiesz sama nie wiem o co mi chodzi. Może o to jak załatwiłąś pana Kakashi'ego...-zamyśliłam się na chwilkę.- Albo jak próujesz zniszczyć mni...
-Skąd o tym wiesz?-zapytała odwracając się w moją stronę.
-Czy to ważne?-siliłam się na obojętny ton.-Chodźmy juz do pani dyrektor.
-Nigdzie nie pójdziemy dopóki nie wyjaśnisz mi skąd to wiesz.-zaczęła tracić nad sobą kontrolę.
Nie wiedziałam czy powiedzieć jej prawdę czy też nie. Wszystko się nagrywa, więc gdybym ewentualnie musiała to nagranie udostępnić to mogłoby się wydac podejrzane, że nauczyciel sam powiedział mi o takiej sprawie. Spojrzałam na nią. Muszę udzielić podchwytliwej, ale mądrej odpowiedzi.
-Myślisz, że taka sprawa ucichnie po pewnym czasie. Zawsze znajdą się ludzie, którzy chętnie poplotkują o starych czasach.-skłamałam.
-Nawet wiedząc o tym nie możesz mi nic zrobić. Ja zawsze bedę na szczycie, a ty na dole. Prawo przetrwania.
-Nie rozumiem.-udawałam głupią.
-Oj biedactwo. Jaka ty jesteś naiwna.-zaczęła się rozkrecać.-Myślisz, że pozwolę sobie stanąć na drodze? Nie, moja droga. Po trupach do celu. Ja zawsze osiągam cel. Co z tego, że bede musiała czasami zrobić coś nie uczciwego.
-To... to znaczy... -przerwałam jej.
Itachi jako uczeń ostatniego roku szkoły policyjnej postanowił wdrożyć mnie trochę w te sprawy. Konkretniej udzielił mi krótkich lekcji psychologi. Nareszcie na coś mi się to przydało. Patrzyłam jak Ino powoli sama mówi to co chciałam usłyszeć. Może sprawa wcale nie była taka trudna?, pomyslałam.
-To znaczy, że cała ta afera była moim sprytnym planem. Miałam zagrożenie, a za nic nie chciałam pisać poprawek. Powiedziałam najpierw rodzicom, a oni powiadomili policję i dyrektorkę. Biedna córeczka tatusia została skrzywdzona.-ironizowałam.- Mój ojciec nie puścił tego płazem. Wszystko było pięknie, ale w końcu pojawił się problem. W policji pracuje znajomy Kakashi'ego, Fugaku Uchiha. Nie wiem jak, ale załatwił srawę po cichu. Musiałam, więc zadowolić się dwójka na półrocze i świadomością, że mam władzę nad nauczycielem. Z testu nigdy nie dostałam jedynki, nigdy nie szłam do odpowiedzi. Świetny układ, nie?
Gdybym już nie słyszała tej historii nie wiem co bym jej zrobiła. Jak człowiek może tak krzywdzić drugiego? Czy ona w ogóle ma serce? Opłaca się niszczyc zycie dla jednej oceny? I czemu mówi to z takim spokojem i ... satysfakcją? Chciałam zadać jej tyle pytań, ale przede wszystkim zetrzeć z ust ten uśmieszek.
Powstrzymałam się, jednak. Nie mogłam teraz jej nic zrobić, bo wtedy wszystko mogło by się pogorszyć. Spojrzałam na nią. Zygać mi się chciało. Jeśli zaraz nie zejdzie mi z oczu na prawdę zrobię jej krzywdę. Czas kończyć grę, pomyślałam.
-Jesteś okropna.
-Wiem.
Wyłączyłam dyktafon. Oby to wystarczylo by ją zalatwic. No nie tak dosłownie. Chodzi mi tylko o to by Ino dała mi spokój. Mi i także innym osobą, bo na pewno nie jestem jedyną ofiarą.
W ciszy przebyłyśmy resztę drogi do gabinetu pani Tsunade. Zastanawiało mnie co się kłębi w jej głowie. Czy planuje kolejną pułapkę na mnie czy tez może na pana Hatake. A może myśli nad tym w co się jutro ubierze. Kto ją tam wie,
Blondynka zapukała do gabinetu. Po usłyszeniu pozwolenia weszłyśmy do środka. Pani dyrektor spojrzała na nas pytającym spojrzeniem.
-O co chodzi dziewczynki?-zapytała z uśmiechem.
-Pan Dan kazał mi odprowadzić Sakurę, ponieważ nie uważała na lekcji i używała telefonu komórkowego.-wyśpiewała Ino.
-To prawda?-zwróciła się do mnie.
-Tak.-odpowiedziałam lekko spuszczając głowę.
-Ino, możesz już wracać na lekcję.
-Dobrze.
Powoli i nie chętnie wyszła z gabinetu. Czyżby chciała słyszeć całą rozmowę?, pomyślałam. To by było całkiem możliwe. ''W końcu dręczyciele wykorzystują najmniejsze błahostki.'' To jedna z rad Itachi'ego.
Jak by nie patrzeć to po części z jego winy tu jestem. To on pierwszy do mnie napisał. Fakt, mogłam nie odpisywać.
-Usiądź proszę.
Posłusznie usiadłam na jednym z dwóch krzeseł, które staly przed biurkiem. Zaczęłam się bawić palcami.
-Więc co się stało?-zapytała pani Tsunade.
-Użyłam telefonu podczas ...
-Nie o to pytam.-przerwała mi.-Musiał być jakiś powód. Mówiłam już tobie i twojemu bratu na początku, że możecie mi o wszystkim powiedzieć.
-Um...
Powiedzieć czy nie powiedzieć? Oto jest pytanie.
-Nie musisz mówic jesli nie chcesz. Do niczego nie będę cię zmuszać.-mówiła.-Tylko wolałabym wiedzieć, dlaczego ktoś postępuje tak, a nie inaczej.
To miało sens. Tylko, że nigdy nie trafiłam na nauczyciela, który przejął by się tym, że uczeń ma jakieś kłopoty. W poprzednich szkołach wyglądało to tak: uczeń słucha-nauczyciel mówi. Nic więcej. Chodziło tylko o przekazanie jak największej ilości informacji, o ,,stworzenie'' dobrego ucznia. Kogoś kto w przyszłości może coś osiągnąć.
W tym liceum, jednak było inaczej. Można było tu poczuć prawie rodzinną atmosferę (pomińmy na chwilę Ino dop. Autorki). Czułam się z tego powodu trochę dziwnie, ale było to bardzo miłe.
-Co jest z nimi nie tak?-zapytałam cicho.
-Kogo masz na myśli?
-Mężczyzn. Wszyscy są jacyś dziwni. Pan Hatake, Itachi, a nawet Sasori...
-Nie rozumiem.
-Mój chłopak napisał do mnie sms'a z przeprosinami, brat powiedział, że mam sobie sama radzić z problemami, bo ma dosyć niańczenia mnie, a na pozór opanowany pan Hatake okazał się nauczycielem szantażowanym przez uczennice. Zastanawia mnie, więc co jest z nimi nie tak?
-Och.
-Czy tylko mi się wydaje, że powinno być inaczej?
-Nie, ale widzisz Sakura życie już takie jest. Nie zawsze wszystko jest takie jak być powinno.
-Ale dlaczego?
-Świat wbrew pozorom został stworzony idealnie. Wszystkie te przeszkody na naszej drodze zostały zaplanowane by sprawdzić nasz charakter.
-Skąd ta pewność?-zdziwiłam się.
Pani Tsunade zaśmiała się.
-Ktoś mi to kiedys powiedział, ale nie mam pewności, że to prawda.-powiedziała po chwili.
-Rozumiem.
-Skoro to wszystko to możesz wracać na lekcję.-rzekła pani Tsunade.
-Co?!
To... to juz była chyba lekka przesada.
-Cos nie tak?
-N-Nie.
Pożegnawszy się wyszłam z gabinetu. Powolnym krokiem zmierzałam do klasy mysląc o dwóch rzeczach. Pierwsza... Najpierw pan Hatake pozwala mi wrócić na lekcję i nie mówi nic dyrektorce o korepetycjach od Sasori'ego, apotem pani dyrektor bez żadnej kary za używanie telefonu na lekcji każe mi wracać do klasy. Czy to nie jest przesada? Może to ja już nie rozumiałam.
I druga... Co mam zrobić z tymi ... facetami. Itachi idziesz na pierwszy ogień. Nie wiem może to ja za dużo wymagam, ale to nie jest wcale miłe. Wysłać sms'a z przeprosinami. Mało romantyczne. Może nawet będzie można się w ten sposób oświadczyć?!
Teraz może pan Były-Potwór. Po tym wszystkim nazywanie Potworem kogoś takiego jak pan Kakashi było by raczej nieodpowiednie. Rozumiem, że oskarżenie o molestowanie może naprawdę zniszczyć życie człowiekowi, ale, żeby się poddać. Przecież mógł tak samo jak ja nagrać Ino podczas rozmowy gdy się zdemaskowała, a potem udostępnić to komu trzeba.
No i Sasori. W sumie to jego jakoś jestem w stanie nie skrytykować. Prawda, że zazwyczaj, czyli zawsze mi pomagał gdy wpadałam w kłopoty, ale mógł chociaż delikatniej mnie poinformować o tym, że nie zamierza mi już więcej pomagać.
~ ~ ~ ~ ~
Itachi zadzwonił dwa razy. Na początku chciałam odrzucać wszystkie jego połączenia, ale za drugim razem odebrałam i powiedziałam tylko, że nie przyjmuje przeprosin i liczę na coś bardziej miłego.
Potem napisałam do Ino. Całe szczęście, że Naruto miał jej numer.
Adresat; Ino
Treść: Przyjdź jutro po południu o 14.00 do parku
niedaleko szkoły. Mam coś co Cię zainteresuje.
Nie bijcie, proszę! ^^
Wiem, że są błędy, błędy i błędy, ale nie miałam czasu na dokładne sprawdzenie.
Rozdział dodawałam na szybko, bo jeśli nie dziś to pewnie miesiąc musielibyście czekać xD
Kiedy następny? Jak zawsze: nie wiem.
Taka prawda.
Dziś ogarnęłam swoje cztery litery i zabieram się ostro za naukę i konkursy w szkole.
Życzcie mi powodzenia ^^
Do kiedyś!
Bardzo fajny rozdział :D Nie mogę doczekać się nowej notki :D Życzę dużo, dużo weny do pisania :D Pozdrawiam cieplutko :D
OdpowiedzUsuńDzięki ^^
UsuńCzuję, że teraz się zacznie prawdziwa wojna. Ciekawe kto jako pierwszy usłyszy nagranie i jak to się potoczy. Super rozdział nie mogę się doczekać następnego więc życzę dużo weny i wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńWolny czas się przyda. Dzięki za komentarz ^^
UsuńIno to wredna szuuujaaa! Kurde mam nadzieję, że Sakura załatwi ją na cacy. Chociaż w anime bardzo lubię Ino to jednak u Ciebie jej nienawidzę. Sasori też mnie wkurzył, bo brat to brat i powinien pomagać Sakurze z każdym problemem :c
OdpowiedzUsuńNa cacy? No nie wiem... juz nie długo wszystko sie okaże.
UsuńSasori to dobry brat, chociaz tu masz racje xd