Dzień szósty – dostała za swoje.

     Otworzyłam oczy i zobaczyłam ciemność. Po omacku zaczęłam na szafce nocnej szukać komórki. Gdy już w końcu ją znalazłam sprawdziłam godzinę. Była czwarta nad ranem. Wyświetlacz raził mnie w oczy, więc odwróciłam go. Dzięki małemu światłu jakie dawała komórka dotarłam do drzwi. W ten sam sposób postanowiłam dojść do kuchni. Powoli zeszłam po schodach i doszłam do celu. Nalałam sobie wody do szklanki. 
-Dobrze, że jutr... dziś nie idę do szkoły.-mruknęłam.
     Wypiłam wodę i odłożyłam szklankę. Chciałam już wracać kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Szybko odebrałam połączenie w obawie, że rodzice się obudzą. 
-Halo?
-Sakurcia? Mam nadzieje, że cię nie obudziłem, co?
      Usiadłam na krześle przy stole zastanawiając się kto to dzwoni. Nie byłam za bardzo rozbudzona i nie kojarzyłam głosu, ale znałam tylko jedną osobę, która mogłaby do mnie zadzwonić o czwartej rano.
-Naruto? To ty?-zapytałam
-Tak, ja.-odparł.
-Czemu dzwonisz o tej godzinie?-ziewnęłam.
-Czyli, że cię obudzi...
-Nie obudziłeś mnie!-podniosłam lekko głos.-Sorki. Jestem zmęczona.
-Aha... to nie będę przesz...
-Jak już zadzwoniłeś to powiedz chociaż po co.-znowu mu przerwałam.
     Zapadła cisza. Chyba zastanawiał się jak ma to powiedzieć. Oby się pospieszył, bo chcę jeszcze trochę pospać, pomyślałam.
-Chodzi o to, że... zaprosiłem Hinatę na randkę i -chciałam mu przerwać, ale odpuściłam sobie.- i chciałbym... Chcę jej się oświadczyć, dattebayo!
-No i gdzie problem?
-Bo... nie bardzo wiem jak ja mam to zrobić.-odpowiedział cicho.
     Kurcze, tego to się po Naruto nie spodziewałam. Zawsze był głosny, wesoły i mówił wprost o swoich uczuciach czy poglądach, a tu miał problem. W sumie to dobrze o nim świadczyło i znaczyło jedno; Naruto naprawdę kocha Hinatę.
-Ale w tym nie ma nic trudnego.-mówiłam.-To jest tak samo proste jak zrobienie kanapki. No, może kanapka to nie najlepszy przykład.
-Nie rozumiesz Sakura. Chodzi o to, że jak zapytałem Hinatę czy zostanie moją dziewczyną to o mało nie zemdlała.-wyjaśnił.
-O!
     A to ci niespodzianka. 
-A pomyślałeś dlaczego?-zapytałam.
-Myślenie nie jest moją mocna stroną.-burknął.
-Racja.-przytaknęłam.-Czy... nie uważasz, że to przez twoje zachowanie? Pomyśl. Gdy ją o to pytałeś zachowywałeś się poważnie czy raczej uśmiechałeś jak głupek i drapałeś po głowie?
-To ostatnie zabolało. Ale jak tak myslę to chyba masz rację. Nie byłem zbyt poważny.
-Masz rozwiazanie. Wystarczy, że zachowasz się odpowiednio do sytuacji, a efekt masz murowany.
-Może coś w tym jest.-mruknął.-Dziękuję. Jesteś wielka!
-Tak, wiem. A teraz, sorki, ale chcę mi się spać.
-Jeszcze tylko jedno pytanie.
-Szybko.
     Wstałam z krzesła i po ciemku zaczęłam iść na górę. Bez światła szło mi to dośc opornie. Potknęłam się o stopień i prawie wywaliłam.
-W co ja się mam ubrać?
     Zatrzymałam się i usiadłam na schodach. Chłopaki!, pomyślałam.
-Biała koszula, dżinsy, ciemna sportowa marynarka.-wyliczyłam na palcach.-I najważniejsze! Uczesz włosy.
-O-Okej. Jeszcze raz dzięki i ... dobranoc.
-Pa.
     Przetarłam oczy. Zaczęłam się robić śpiąca. Wstałam ze schodów i korzystając z światła komórki dotarłam do pokoju. Połozyłam się do łózka. Zegar wskazywał w pół do piątej. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
     Obudziłam się jakiś czas później. Wydawało mi się, że minęła krótka chwila odkąd położyłam się spać, ale na zegarze dochodziła dziewiąta. Wstałam z łózka i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam białe rurki i jasnoniebieski golf. Włosy związałam w kitkę.
     Zeszłam na dół do kuchni. Przywitałam się z rodzinką i ku uciesze mamy zjadłam śniadanie.
-Sakura pomożesz mi dziś w robieniu porządków?-zapytała mama.
-Jasne, ale o czternastej umówiłam się na spotkanie.-powiedziałam popijając herbatę.
-Dobrze. To nie zajmie aż tak dużo czasu.-odparła.
-Jakie spotkanie?-tata spojrzał na mnie podejrzliwie.
     Pewnie teraz myśli, ze umówiłam się z jakimś chłopakiem. Em... to znaczy z Moim Chłopakiem.
-Z ko... z znajomą.
-Znamy ją?-drążył temat.
-Raczej nie. Chdzi ze mna do klasy.-wzęłam kęs kanapki do ust.
-Więc to koleżanka.
-Nie, tato. Koleżanką bym jej nie zawała.
-Jak tam chcesz.
     I koniec tematu. Na szczęście. 
     Po śniadaniu tata i Sasori zostali wysłani przez mamę do sklepu na zakupy. Oczywiście z listą rzeczy do kupienia. Ja natomiast dostałam ścierkę i spray do kurzu. Musiałam odkurzyć cały salon. Było tego trochę. Na komodzie znajdowała się cala masa zdjęć w ramkach. Wszystko to było pomysłem taty. Lubił siedzieć wieczorami i patrzeć na te zdjęcia.
     Zabrałam się jak najszybciej do pracy. Złożyłam wszystkie zdjęcia i położyłam na podłodze by bez problemu zająć się komodą. Po krótszej chwili gdy mebel był już czysty zaczęłam znów układać na nim fotografie. Każdą z nich delikatnie przecierałam ściereczka by pozbyć się warstwy kurzu. Zatrzymałam się na jednym zdjęciu. Przedstawiało ono mnie i moją rodzinę. Miałam wtedy dziewięć lat. To było tuż przed naszą pierwszą przeprowadzką. Poszliśmy do parku na piknik. Sasori przez przypadek wszedł w mrowisko. Był cały pogryziony i czerwony. Na zdjęciu stałam z bratem. Ja uśmiechnięta, on naburmuszony.
-Na co tak patrzysz?
-Oglądałam zdjęcie.-odpowiedziałam.
     Mama podeszła bliżej mnie i również zaczęła się przyglądać.
-Pamiętam ten dzień.-powiedziała z uśmiechem.
-Było całkiem fajnie.
-Sasori chyba tak nie sądzi.
      Zaśmiałyśmy się.
     Położyłam zdjęcie na miejsce i wróciłam do pracy. Zajęłam się też półkami z książkami i szafą z zastawami obiadowymi mamy. Moja rodzicielka uwielbiała takie rzeczy. Czasami znikała na cały dzień i wracała z kilkoma filiżankami. To była jedna z jej pasji.
-Skończyłam mamo!
-Świetnie. Możesz wyrzucić te śmieci?
     Weszłam do kuchni. Na podłodze stały cztery worki.
-Co w tym jest?-zapytałam zszokowana.
-Śmieci z pokoju twojego brata.
-Poważnie?-zdziwiłam się.
     Wiem, że Sasori ma duży bałagan, żeby nie powiedzieć burdel w pokoju. Każdy to wie. Jest to jedna z jego bardziej wkurzających cech. I to, że mama zrobiła tam porzadek było zaskakujące. Ciekawe co powie mój braciszek jak wróci.
-Tak.
     Wzięłam dwa worki i wyszłam na dół. Wrzuciłam je do smietnika i wróciłam po resztę. Gdy wychodziłam z domu zaczął padać deszcz. Duże krople spadały na ziemię. Szybko pozbyłam się ich i wróciłam. Bylo strasznie zimno.  Ubranie miałam lekkomokre. Oby po południu juz nie padalo. Nie mam zamiaru gadać z Ino pośród deszczu. Zupełnie jak w jakimś dramacie.
-Jest coś jeszcze do zrobienia?-zapytałam wchodząc do kuchni.
-Właściwie to nie. Z reszta juz sobie poradzę.-powiedziała mama.-Chyba, że chcesz upiec ciasto.
-Nie. Lepiej nie.-zaprzeczyłam szybko.-Jeszcze wyjdzie zakalec jak ostatnio.
-Kiedyś się nauczysz.
-Na pewno.-rzuciłam i skierowałam swe kroki na górę.
     Pamiętam jak jeszcze przed tą przeprowadzką mama kazała mi upiec ciasto. Wszystko zrobiłam według przepisu, wyciągam z piekarnika i zakalec. Wszystko przez to, że mój kochany braciszek skreślił z listy składników proszek do pieczenia. To, że wyszło z ciasta co wyszło to jego wina, ale i tak zniechęciło mnie to do dalszych zabaw w kuchni. Nie byłam tak złośliwa jak on i nie powiedziałam rodzicom dzięki czemu mam teraz małego asa w rękawie.
     Weszłam do pokoju i usiadłam przed komputerem. Włączyłam facebook'a. Oczywiście mnóstwo powiadomień. I jedna wiadomość.

Od: Naruto Uzumaki
Treść; Hej! Mam jeszcze jedno pytanie. Wolałem już nie dzwonić do Ciebie by Cię nie denerwować. :D Gdzie ja mam Hinatę zabrać? Bo do baru z ramen to chyba nie wypada, nie?

Od: Sakura Haruno
Treść: Naruto, baka! Przez takich jak ty utwierdzam się w przekonaniu, że na świecie nie ma juz prawdziwych mężczyzn. -.- Pomyśl! A jeśli nic nie wymyślisz to bar z ramen tez może być. Chociaż najbardziej romantyczne oświadczyny świata to nie będą. 

Od: Naruto Uzumaki
Treść: Naprawdę potrafisz człowieka dobić Sakurka. :(

Od: Sakura Haruno
Treść: Polecam się na przyszłość. A zamiast pisać ze mną móglbyś w tej chwili mysleć o swoich oświadczynach. Ułatwię Ci to i się wyloguję. Narka! 

     Zrobiłam tak jak napisałam. Wylogowałam się. Weszłam jeszcze na kilka innych stronek po czym wyłączyłam komputer i zabrałam się za czytanie książki. Położyłam się wygodnie na łóżku.  Już od pierwszych zdań nieźle mnie wciągnęła.
     Nie zauważyłam nawet kiedy moja lektura się skończyła, a zegar wybił wpół do drugiej. Zerwałam się z łóżka jak oparzona sprawdzając czy jeszcze pada. Na szczęście nie. Nawet słonko wyjrzało. Zdjęłam golf i ubrałam szarą bluzkę z rękawem trzy czwarte. Spodnie zostawiłam te same.
     Wychodząc z pokoju sprawdziłam czy mam dyktafon i telefon. Tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo na jaki pomysł wpadnie Ino. Może zechce mnie udusić i będę musiała napisać sms'a: Ratunku! Wariata mnie dusi! 
     Oczywiście to tylko wersja ekstremalna i raczej nic takiego się raczej  nie wydarzy.
-Gdzie idziesz?
     Odwróciłam się. Sasori stał w drzwiach swojego pokoju z skwaszoną miną.
-Spotkać się z Ino.-odpowiedziałam.-Co masz taką minę?
-Jeszcze się pytasz?-burknął.-Mama zrobiła mi kompletny bajzel w pokoju.
-Chyba porządek braciszku!-rzuciłam na koniec i zbiegłam po schodach.
     Założyłam trampki.
-Wychodzę!
-Wróć na obiad Sakura!-krzyknęła mama.
-Dobrze.
    Wyszłam na zewnątrz. Słonko przyjemnie grzało. Po deszczu nie było już prawie śladów. Rzewnym krokiem ruszyłam w stronę parku. Dziś dzień, w którym Ino dostanie za swoje.
     Po chwili marszu dotarłam na miejsce. Ino siedziała na jednej z ławek. Miała na sobie szare dresy i czarną bokserkę. Wyglądała trochą jak gangster. Ach, ta moja wyobraźnia. Podeszłam do niej powoli biorąc kilka głębokich oddechów. 
-Cześć.-przywitałam się.
-Hej. Posłuchaj. Przejdź szybko do rzeczy, bo nie mam za dużo czasu. Okey?-wstała z ławki i spojrzała na mnie.
-Jasne. I tak nie mam zamiaru na długie pogawędki. 
-To świetnie.
-Nie wiem dlaczego się na mnie uwzięłaś. Nic ci przecież nie zrobiłam, ale nie ważne. Mam dosyć tej twojej wojny nawiasem mówić, dlatego, jeśli nie przestaniesz podzielę się z kim trzeba moim odkryciem.
-Możesz jaśniej?
     Wyciągnęłam dyktafon i puściłam jej nagranie naszej wczorajszej rozmowy. Z zadowoleniem patrzyłam jak jej mina blednie. Czyżby się wystraszyła?
-Więc? Co powiesz na rozejm?-zapytałam gdy nagranie się skończyło.
-Jak ty...
-Jeśli chcesz pokonać wroga myśl jak on.-przerwałam jej.-Chociaż nigdy tak właściwie nie uważałam cię za wroga, co najwyżej rywalkę.
     Zapadła głucha cisza. Patrzyłam to na Ino, to na niebo lub ludzi w parku. Wyraźnie nad czymś myślała. Bardzo bym chciała juz znac jej odpowiedź i zakończyc to spotkanie. Pośpiesz się!, krzyczałam w myślach.
-Niech ci będzie. I tak niedługo pewnie się dowiesz, dlaczego nie mogę cię zniszczyć. Powiedzmy, że wygrałaś. -powiedziała.
     Spojrzałam na nią zaskoczona. Nie może mnie zniszczyć? Coś ją przed tym powstrzymuje? O co tu chodzi?, zastanawiałam się.
-Ale... dlaczego?-zapytałam
-Sama się dowiesz w swoim czasie.-odparła.-Do jutra!-pożegnała się,
    Patrzyłam jak jej sylwetka znika powoli. Do jutra? Przecież nie umawiałyśmy sie na spotkanie. Sama się dowiem w swoim czasie? O czym ona mówi? Co tu się dzieje? Nie wiem o czymś?
     Chrzanić dumę i w ogóle. Musze zadzwonić do Itachi'ego i zapytać go o rdę. Na pewno coś mi doradzi. A może nie? W końcu strzeliłam na niego focha... Raz kozie śmierć. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam jego numer. Sygnał oczekiwania... Cześć! Dzwonisz do przystojniaka, któy właśnie jest zajęty. Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość, jeśli łaska.... Nie odbiera. . 
     Zadzwoniłam jeszcze kilka razy z takim samym efektem końcowym.. Zrezygnowana wróciłam do domu. Rodzicom nic nie powiedziałam. Przecież oni na pewno nie powiedzą mi co mam zrobić. Oni widzą wszystko w innym świetle. Skorpion był zajęty sobą. Naruto i Hinata... No, tak, oświadczyny. Na nich teraz nie ma co liczyć. Niech się cieszą swoim szczęściem. 
      Położyłam się na łózko. Przymknęłam powieki i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snów.

~ ~ ~ ~ ~ ~ 

Jeszcze jeden rozdział i koniec.
Jakoś tak wyszło, że ten dodałam nawet szybko. Ta... podziękujcie tej durnej chorobie, 
która zabiła mój głos. :(  Nie ważne.
Do góry po prawej stronie jest ankieta. Głosujcie! :)

I ostatnie już rzecz. 
Kto ma taka możliwość niech pomoże Kubusiowi. 

7 komentarzy:

  1. Zajebiste masz opisać oświadczyny bo ten sposób moment jak naruto powiedziała ze chce się oświadczyć rozwalony system :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :D A kiedy pokaże się Itachi? I co ta Ino miała na myśli? Życzę dużo, dużo weny do pisania następnych wspaniałych notek :D Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wstępie chciałam Ci wytknąć taki mały błąd, który bardzo często popełniasz. Sama z początku miałam problem z ogarnięciem zapisu dialogów. „-Ale w tym nie ma nic trudnego.-mówiłam.” W przypadkach kiedy używasz słów „mówiłam”, „krzyknął”, „warknęli” itp. nie kończ dialogu kropką, słowo to po myślniku pisz z małej litery, tak jak to robisz i kropkę stawiaj dopiero na samym końcu, czy w tym wypadku po „mówiłam”. Jeśli dialog kończysz jak tutaj: „-Jakie spotkanie?-tata spojrzał na mnie podejrzliwie.”, czy znakiem zapytania lub wykrzyknikiem, po myślniku zacznij od dużej litery. Tak samo, jak po myślniku nie używasz słowa tylu „powiedział”, tylko od razu opisujesz sytuację, zachowanie itp. Mam nadzieję, że pomogłam ^^ Dodatkowo sprawdź jeszcze raz literówki, bo sporo ich: „-Raczej nie. Chdzi ze mna do klasy.-wzęłam kęs kanapki do ust.”.
    Co do rozdziału to Naruto mnie bardzo zaskoczył. W sumie to nawet pozytywnie, bo uwielbiam parę NaruHina. Jak wyobraziłam sobie Sasoriego, który wlazł w mrowisko to zaczęłam się śmiać do monitora. XD No i oświadczyny w budce z ramenem. W każdym razie to takie w stylu Naruto, więc mi tam by pasowały. ^^ Błagam, nie używaj takich słów, które przywołują u mnie dziwne skojarzenia… Bo umrę ze śmiechu. INO-GANGSTER XD No nie mogę xd Końcówka strasznie mnie zaciekawiła. Z jednej strony mi smutno, że to już koniec, a z drugiej cieszę się, że w następnym rozdziale wszystko się już wyjaśni. Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te rady. Na pewno z czasem jakoś się nauczę. Nikt nigdy mi nie tłumaczył tego i wszystkiego uczyłam się sama, albo patrzyłam na innych, więc mogę robić błedy
      Bardzo pomogłaś. Przyda mi sie w przyszłości.
      Literówki to moja pięta Achillesa, więc cięzko będzie. ^^
      Śmiech to zdrowie.
      Ja chyba tez się cieszę, że to już koniec. Taki paradoks.
      Boję się tylko, że ostatni rozdział nie spełni oczekiwań. ;/
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Sorka, że dopiero teraz, ale coś się zabrać nie mogłam. Super rozdział :) zresztą jak wszystkie :) troche mi "śmierdzi" to wygrałaś powiedziane przez Ino... Następny ostatni :( czemu wszystko co dobre się kończy... Ehh... Pozdrawiam cieplutko, życzę weny i wolnego czasu :)

    OdpowiedzUsuń