Dziś na szczęście nie zaspałam. Budzik zadzwonił punktualnie. Po wczorajszej rozmowie z rodzicami Sasori przez jakiś czas nie zrobi mi kawału, a przynajmniej taką mam nadzieję. Wstałam z łóżka i wzięłam szybki prysznic.Ubrałam czarne spodnie i szary sweterek z napisem ,,Kochaj albo giń''. Dostałam go od Itachi'ego .
Wyszłam z pokoju i szybko zbiegłam na dół. Mama krzątała się w kuchni, a tata i brat siedzieli przy stole.
-Cześć.-przywitałam się.
-Dzień dobry.-powiedzieli rodzice równocześnie po czym się zaśmiali.
Nie wiem jak oni to robili, że wychodziło im to tak dobrze.
-Hej.-mruknął Skorpion.
Wzięłam swoje drugie śniadanie i spakowałam do plecaka.. Zaczęłam zakładać trampki kiedy moja mama wyjrzała z kuchni.
-Sakura, choć zjeść śniadanie.-powiedziała.
-Mamo. Przecież wiesz, że nie jem rano.-mówiłam zawiązując sznurówki.
-Od święta byś mogła.
-Właśnie, od święta. A dziś jest zwykły wtorek.
Założyłam plecak.
-Wychodzę!
-Uważaj na siebie.-krzyknął tata.
Przecież nie jestem już małym dzieckiem, chciałam krzyknąć, ale się powstrzymałam. Wiem, że rodzice się o mnie troszczą, tak samo jak o brata, ale czasami jest to denerwujące.
Na dworze powitało mnie rześkie powietrze. Wystawiłam twarz w stronę ciepłego słońca i przez chwilę cieszyłam się tym uczuciem, gdy delikatne promienie muskają twoją skórę. Oprzytomniałam, jednak i ruszyłam w stronę liceum. Miałam trochę czasu, więc wybrałam dłuższą drogę, którą wczoraj wróciłam do domu; mianowicie przez park.
Nie było w nim jeszcze za dużo ludzi, więc spokojnie mogłam iść alejkami nie rzucając się zbytnio w oczy przez moje różowe włosy. Spacer wśród śpiewu ptaków okazał się bardzo przyjemny. Szkoda, że nie było tu Łasicy. Itachi'ego poznałam gdy byłam jeszcze w trzeciej klasie gimnazjum. Było to podczas jednej z naszych przeprowadzek. Spotkaliśmy się przypadkiem. On był tam tylko przejazdem, ale mimo wszystko poprosił o mój numer telefonu. Gdy wróciliśmy na wakacje do naszego rodzinnego domu w Tokio zadzwonił. Zaprosił mnie do parku i tam wszystko się zaczęło. Zaczęliśmy się regularnie spotykać, ale wakacje się skończyły, a my musieliśmy znów się przeprowadzić. Na szczęście to wakacyjne uczucie okazało się silniejsze i teraz gdy przeprowadzamy się do jakiegoś miasta nie daleko Tokio weekendy spędzam z brunetem. Jego rodzice nie mają nic przeciwko, że nocuję u nich w domu. W osobnym pokoju oczywiście.
Wyszłam z parku i po skręceniu w lewo dotarłam na miejsce. Weszłam na dziedziniec. Przed szkołą zauważyłam Naruto i Hinatę. Wczoraj zdążyłam się z nimi zaprzyjaźnić. Okazało się, że są parą. Granatowowłosa była spokojna i nieśmiała, a blondyn odwrotnie. Podczas przerw wydzierał się na całą szkołę, ale nikt nie był w stanie go przekrzyknąć.
Podeszłam do nich.
-Cześć!-krzyknął Naruto co wcale nie było konieczne, bo stałam na przeciwko niego.
-Hejka.-powiedziała Hina.
-Cześć.-uśmiechnęłam się.
-Nie wiem co zrobiłaś Ino, ale już masz kłopoty.
-Co masz na myśli Naruto?-zapytałam.
-W całej szkole aż huczy od plotek na temat ciebie i twojego brata.
-Na przykład?
-No, że wczoraj się spóźniliście, albo, że twoje włosy są farbowane, a Sasori to gej i w ogóle. Ino nieźle nazmyślała.-wytłumaczyła Hyuuga.
-Ciężko będzie.-westchnęłam.
Zadzwonił dzwonek i udaliśmy się na lekcję. Dziś ponownie pierwsza była matma. Pan-Mów-Mi-Potwór zadręczał mnie jak i innych pytaniami o różne wzory. Wziął nawet jedną osobę do odpowiedzi! Drugiego dnia szkoły! To na prawdę jest Potwór. Biedak, miał chyba na imię Kiba. Ledwo dostał trójkę. Po za tym na matmie nie wydarzyło się nic ciekawego. Może po za tym, że dostaliśmy dwie strony zadania domowego.
Kolejne lekcje jak i przerwy upłynęły już spokojniej. Ku mojemu zdziwieniu plotki rozpuszczone przez blondynkę wcale nie popsuły mi aż tak reputacji. Wywołały tylko małą sensacje i tyle. Wiedziałam, że jest nieźle tym fantem wkurzona i nie odpuści tak łatwo. Mogłam tylko czekać na jej kolejny atak. Na szczęście miałam Natuto i Hinatę. Z takimi przyjaciółmi można góry przenosić.
Ostatnia lekcją był w-ef. Czułam, że to własnie wtedy się coś wydarzy, dlatego już w szatni zachowałam czujność. Przebrałam się szybko i razem z dziewczynami poszłyśmy na salę gimnastyczną. Nauczycielem tego przedmiotu okazał się Madara Uchiha. Zastanawiał mnie czy ma coś wspólnego z Itachi'm. Miał czarne włosy i oczy oraz ciemną karnację. Postanowiłam po lekcji go o to zapytać.
Po krótkiej rozgrzewce zapadła decyzja, że zagramy w zbijaka. Świetnie! Nareszcie coś co lubię, pomyślałam zadowolona. Moje szczęście było jeszcze większe gdy trafiłam do drużyny Naruto. Z nami byłą jeszcze Hina, ten chłopak z matmy, Kiba, grubasek Choji, mądrala Neji, Gaara i kilka innych osób, których imion nie znałam. Hinata została naszą matką. W przeciwnej drużynie kapitanem była Ino. Czułam, że coś się wydarzy. Byłam tego niemal pewna.
-Pamiętajcie. Otwarty atak to najlepszy atak.-powiedział wuefista i zagwizdał rozpoczynając mecz.
Piłkę dostaliśmy my. Naruto wykonał pierwszy rzut. Pudło. Piłka trafiła w ręce Ino. Spojrzała z uśmiechem w moją stronę i już wszystko stało się jasne. Będę celem. Nie tylko blondynki, ale też dziewczyn z jej paczki, które trafiły do jej drużyny. Wzięła zamach i rzuciła. Zrobiłam szybki unik i przejęłam piłkę. Widziałam jej zdziwienie. Nie czekając długo rzuciłam trafiając w jedną z jej służących. Po nitce do kłębka.
W zbijaka byłam bardzo dobra, więc skoro chciała mnie w ten sposób załatwić tak łatwo się nie dam. Tym razem to je będę rozdawać karty.
Przez kilka kolejnych minut byłam pod ciągłym ostrzałem. Podczas gdy u nas byli wszyscy zawodnicy w jej drużynie została już połowa. Obrała zła strategię i jej złość była widoczna na kilometr. Mimo to nie poddawała się. Musiałam przyznać, że jest bardzo uparta, ale nie tak jak ja. Nie ma na świecie bardziej upartej osoby ode mnie.
Przejęłam piłkę i wycelowałam. Trafiony-zatopiony. Kolejny zbity służący blondynki.
-Nie myśl, ze tak łatwo odpuszczę.-krzyknęła Ino.
Zdawało się, że wszyscy poza nauczycielem wiedzą co się w tym meczu dzieje. Gra toczyła się o coś więcej niż zwycięstwo. Chodziło o pokazanie kto tak na prawdę jest kimś, a kto nikim i to ja miałam byc nikim, według planów blondi. Wybrała, jednak złą porę i miejsce.
Ominęłam kolejny rzut. Tym, razem było na prawdę blisko. Kiba złapał piłkę i podszedł do mnie.
-Nie wiem za co Ino chce cię zniszczyć, ale póki jesteś przeciw niej masz mnie za sprzymierzeńca.-powiedział brunet.
Zamachnął się i rzucił prawie trafiając w kapitana drużyny przeciwnej. I znowu zaczął się ostrzał.Tym razem strategi się zmieniła. Ino rzucała do matki, a matka do Ino. W ten sposób wprowadziła mały zamęt, a po chwili udało jej się zbić Gaarę i kilku innych. Na tym, jednak nie poprzestała. Wymiana ognia wciąz trwała, a my nie mogliśmy się w żaden sposób dobrać do piłki.
Podjęłam, więc ryzykowna kroki. Stanęłam na środku boiska odsłaniając się. Na pozór byłąm teraz łatwym celem. Ino zgodnie z planem rzuciłą we mnie mając nadzieję, że trafi. Ja, jednak złapałam piłkę i wykorzystując zaskoczenie przeciwniczki oddałam celny rzut. Trafiona!
Wściekła zeszła z boiska. Teraz było już łatwo. W kilka minut pozblismy się reszty jej druzyny i wygraliśmy.
-Sakura, jesteś niesamowita!-krzyknął Naruto.
-Nie musisz mi tego mówić.-powiedziałam z uśmiechem.
Lekcja sie skończyła i wszyscy udali się do szatni. Szczęśliwa ze zwycięstwa zapomniałam porozmawiać z nauczycielem. Przebrałam się szybko i wyszłyśmy razem z Hinatą. Przed szkołą czekał na nas Naruto i Skorpion. Razem poszliśmy do parku. Rozsiedliśmy się na ławce.
-Sasori, Czemu masz ksywkę Skorpion?-zapytał blondyn.
-Nie wiem. Od dziecka Sakura tak na mnie mówiła.-powiedział szybko.
-To dlatego, że za kżzdym razem gdy walnęłam cię czymś twardym nie miałeś nawet siniaka, ani nie płakałeś.-wtrąciłam.
-Nie prawda.-protestował czerwonowłosy.
-Właśnie, że tak. Koniec tematu.-powiedziałam.-A tak w ogóle to co robisz dziś wieczorem?
-A co?
-Potrzebuję pomocy z matmą.
-Na mnie nie licz.
-Dlaczego nie możesz być dobrym bratem. Przecież jesteś świetny z matematyki.-oponowałam.
-Naprawdę?!-wtrącił Namikaze.-To jest przecież nie możliwe!
-Możliwe. Matematyka jest prosta.-mówił spokojnie Sasori.
-W takim razie dziś wieczorem wpadam do ciebie na korki.-postanowił blondyn.
-Ej!. Ja się na nic nie pisze.-mój brat wstał gwałtownie z ławki gotowy do ucieczki.
Podczas gdy oni się sprzeczali przypomniało mi się, że zostawiłam podręcznik od angielskiego w szafce. Musiałam, więc wrócić do szkoły. Na szczęście bylismy niedaleko.
-Muszę wrócic do szkoły po jedną książkę.-powiedziałam.
-Iśc z tobą?-zaproponowała Hina.
-Nie, dzięki.-rzekłam- Przypilnuj lepiej Naruto, żeby za bardzo nie dręczył mi brata.-dodałam szeptem.
-Wszystko słyszałem!-krzyknął blondyn i wrócił do poprzedniego zajęcia.
Zostawiłam przyjaciół w parku i wróciłam do szkoły. Na korytarzach panowała cisza. Odbywały się jeszcze zajęcia dodatkowe. Chciałam jak najszybciej zabrać książkę i wyjść ze szkoły. Szłyszałam, że Ino nie jest za dobrą uczennicą i musi chodzić na wyrównawcze. Nie chciałam się na nią natknąć.
Podeszłam do szafek. Odnalazłam swoją z numerkiem sto siedem i gdy chciałam wpisać kod okazało się, że jest otwarta. Ostroznie, więc uchyliłam drzwiczki i zajrzałam do środka. Ku mojemu zdziwieniu znalazłam tylko kartke papieru. Wzięłam ją ostrożnie i zabrałam się za czytanie.
Zadarłaś z nie właściwą osobą, Haruno.
Nie daruję Ci tego upokorzenia.
Możesz byc pewna, że zmienię Twoje życie w tej szkole
w piekło.
Przygotuj się.
Szybko schowałam liścik do plecaka tak samo jak książkę od angielskiego. Zmieniłam kod w mojej szafce i wyszłam ze szkoły. Jak najszybciej wróciłam do parku. Naruto wciąż dręczył Sasori'ego. Usiadłam obok Hinaty.
-Wszystko okej?-zapytała zmartwiona.
-Tak.-skłamałam.
Nie chciałam ich póki co martwić. Sama się wpakowałam w kłopoty, więc póki co postanowiłam sama się z nimi uporać. Zobaczymy jak daleko posunie się blondynka. Ja nie dam sobą tak łatwo pomiatać.
-Sakura. Idziemy?
-Jasne, Sasori.-mruknęłam wstając z ławki.
-Do zobaczenia wieczorem!-krzyknął Naruto.
-Na razie.-powiedziała Hina.
-Cześć.-pożegnaliśmy się i poszliśmy w przeciwną stronę.
-Naruto, jednak cię przekonał?-zapytałam z przekąsem.
-Uparł się osioł jeden. Nie miałem wyjścia.-westchnął zrezygnowany.
-Hej! Masz może chwilę, czy jesteś zajęty?
~Dla ciebie zawsze mam czas. Stało się coś?
-Właściwie to tak i nie.
~Powiedzmy, że najpierw wolę usłyszeć tak.
-Znalazłam w szafce liścik od Ino, że źle zrobiłam zadzierając z nią i, że pożałuję tego.
~A co tym razem zrobiłaś?
-No, prawie nic. Graliśmy na w-fie w zbijaka i ona chciała się mnie pozbyć, ale to ja wygrałam, bo jestem lepsza.
~Haha. I to wszystko?
-Tak. Co w tym śmiesznego?
~Nic. Wy dziewczyny jesteście po prostu niesamowite. To teraz proszę wersję nie.
-To tak właściwie tylko ściema. Nie chcę żebyś się za bardzo martwił.
~Cała ty.
-Zanim zapomnę. Masz może w rodzinie jakiegoś Madarę?
~Tak, to mój wujek.
-Sakura! Kolacja!
-Już idę mamo!
~Mhm. Do usłyszenia.
-Pa.
~ ~ ~ ~ ~
Yo!
Rozdział się podobał? Co o nim sądzicie?
Jeśli mogę coś zasugerować przed napisaniem komentarza. Popatrzcie na te piękne nożyczki... Nie! Ja Wam wcale nie grożę. Chciałam tylko powiedzieć, że są ładne. ^^
Do następnej notki! :)
Ekstra rozdział :) 'biedna' Ino przegrała, ale peszek... Saki ładnie dała jej w kość, ciekawe co będzie dalej :) pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny i wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńps. Nożyczki bardzo ładne :D
' Biedna' Ino ^^ Hihi
UsuńWolny czas by się przydał, dziękuję
Pozdrawiam
Ps. ^^
Supcio ^^ Fajny rozdział nie znalazłam błedów :) No i jestem strasznie ciekawa co planuje Ino-świna ;p Nigdy jej nie lubiłam xd
OdpowiedzUsuńCzekam na next ! ♡
^^
UsuńStarałam sie błędy usunąć.
A ja jestem strasznie ciekawa kiedy ty rozdzial dodasz? :P
Czekaj :P
Ino lubię, Sakury nie, a u ciebie odwrotnie T-T. Jakim prawem, co?
OdpowiedzUsuńWeź ty mi napisz spotkanie ItaSaku in real, bo jestem ciekawa co będzie i w ogóle dalej w historii. Rozdział super i coraz lepiej piszesz ^-^. I'm proud of you!
Szkoda, że takie krótkie...
Jak są błędy to przepraszam, ale na telefonie piszę.
No i przepraszam, że w tym tygodniu nie będzie Fallen Angels :c
Pozdrowienia i chakry,
Tenebris Crow
Mnie się pytasz?
UsuńNo, no, no in real. Spotkają się, kiedys :P
Pochlebiasz mi ^^
Będę smutać, ale i tak pewnie było by kiepsko z czasem u mnie
Pozdrawiam :*
W końcu przybyłam na twojego bloga ^^ wiem jestem leniwa.
OdpowiedzUsuńMimo, że nie lubię Sakury to polubiłam twoją historię :) Może to dlatego, że jest przedstawiona w inny sposób niż w dotychczas przeczytanych przeze mnie blogów?
Pozdrawiam :)
A to ino sie dostalo, ciekawe co ona teraz wykombinuje. Zachecam cie do tego abys wpadla do mnie na itasaku-by-kaczka-lzawybaczenia.blogspot.com i tam powiadomilamnie o nowych notkach
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, nic więcej nie napiszę bo nie pamiętam o czy było D: Weny :*
OdpowiedzUsuń